Kiedy otrzymaliśmy spadek po dawno niewidzianej krewnej, bardzo się cieszyliśmy. Jednak okazało się, że więcej było z tym problemów niż zysków. Po pierwsze, w skład masy spadkowej wchodziły jakieś nieruchomości na wschodzie kraju. Trzeba więc było tam pojechać i zorientować się w sytuacji.
Na miejscu okazało się, że jest źle. Budynki to były jakieś rozwalające się rudery, w dodatku z jakimiś lokatorami, do tego zadłużone. Postanowiliśmy szybko sprzedać te nieruchomości, zdając sobie sprawę, że musimy rozwiązać problem lokatorów. Niemniej za pieniądze, które dostaliśmy za plac, udało nam się zapewnić tym ludziom jakieś lokum. Udało nam się to szybko załatwić, więc jeden problem mieliśmy z głowy.
Potem okazało się, że częścią spadku jest też mieszkanie, ale z tym był już mniejszy problem. Zgłosiliśmy je do biura nieruchomości i spokojnie czekaliśmy na sprzedaż, ponieważ nie była to sprawa pierwszej wagi. Zależało nam, żeby sprawy spadkowe nie zajmowały nam zbyt wiele naszego wolnego czasu.