Zastanawiam się nad tym gorączkowo, gdyż, co tu dużo ukrywać, sytuacja tych ludzi bliźniaczo przypomina tę, w której sama się właśnie znalazłam. Cóż mogę powiedzieć, kiedy teraz, uwięziona w windzie, zatrzaśnięta między piętnem czwartym i piątym, nie jestem w stanie nic zrobić, jak tylko siedzieć i czekać… Na co? W końcu, Administrowanie Wspólnotami Mieszkaniowymi Warszawa ma opanowane i prędzej czy później ekipa konserwatorska powinna się tu pojawić i mnie uwolnić… Tak jak w przypadku poprzednich awarii, kiedy niewątpliwie inni ludzie również zostali zatrzaśnięci w windzie i czekali na ratunek tak jak ja teraz, z niedziałającymi telefonami i zepsutymi zegarkami, tracą przez to poczucie czasu… Po czym ekipa przybywała, uruchamiała i otwierała windę, w której nikogo nie było. Wewnątrz kabiny nie było nikogo, choć wcześniej niewątpliwie jakiś człowiek się tam znajdował. Co się więc nim działo? Jako że Administrowanie Wspólnotami Mieszkaniowymi Warszawa ma opanowane, może jest jakieś wyjaśnienie…